Wszystko przyszło tak nagle… Wraz z narodzinami Julii, a zwłaszcza okresu, gdy miała jakieś 4/5 lat… Stwierdziłam jednoznacznie, że nie obchodzę hucznie Mikołajek, a dlaczego ?
Moje pierwsze dziecko urodziło się końcem listopada, drugie 4 lata i tydzień później. Radość ogromna z okazji do świętowania, a jednocześnie rozpieszczania i nieumiejętności cieszenia się z małych rzeczy, czego zwolenniczką nie jestem. My jako rodzice zawsze staramy się , hucznie obchodzić urodziny naszych córek. Swojego czasu były sale zabaw, pizzerie, spa … Po prostu lubimy 🙂
Tydzień później Mikołajki… Dziadkowie z Polski zawsze wysyłali duże paczki z zawartością dla dziewczynek. Chrzestna Sandry zawsze także hojnie obdarowywała dziewczynki… A im się w doopkach przewracało od tych prezentów jak z bajki… I pewnego dnia powiedziałam DOŚĆ ! Było mi o tyle łatwiej zrezygnować z hucznego obchodzenia dnia 6 grudnia, bo w Anglii zwyczaj ten nie jest celebrowany, więc dziewczyny do końca nie wiedziały o co chodzi.
Zrezygnowaliśmy z hucznego obchodzenia Mikołajek, ale obchodzimy je w troszkę inny sposób. Było tak jak dziewczyny były młodsze i zwyczaj ten został z nami do dziś dnia. 6 grudnia dziewczyny zostawiają w swoich pokojach listy do Św. Mikołaja, które On zabiera w nocy ‚a wymarzone prezenty przynosi pod choinkę 24 grudnia. Dlaczego tak ?
Bo za dużo byłoby tych prezentów. Urodziny końcem listopada, Mikołajki i zaraz potem choinka… Nie jestem za takim “psuciem” dzieci, a każdy wychowuje jak chce.
Teraz w Polsce niestety musieliśmy troszkę zmienić nasze zasady przedświąteczne. Zewsząd napływa na nas informacja dotycząca Mikołajek, nauczyciele w szkole o tym mówią, dzieci z klasy… I trochę to przeorganizowaliśmy… Jest jak było do tej pory + drobne , przydatne upominki 🙂
Także za nami już 3 okazje i czekamy na Święta, które będą obchodzone hucznie 🙂