Mój tydzień wyglądał tak. Szybkie odprowadzenie do szkoły , szybkie ogarnięcie domu, szybkie przygotowanie obiadu i żeby jak najszybciej móc położyć się pod kocyk, żeby poleżeć bo popołudniu do pracy. Zero życia. Zero przyjemności. Wegetacja. Ciągle nic mi się nie chciało. W końcu powiedziałam dość. Zaczęłam od biegania. Potem doszło czytanie książek i rozwijanie swoich pasji. Ogarnęłam swoje życie od bardzo małych kroczków…
A teraz niejedna kobieta patrząc na mnie pomyśli sobie, że :
1. na pewno w domu mam jeden wielki syf, bo tylko się przeglądam w lusterku ;
2. nic nie robię całymi dniami, bo tylko siedzę z telefonem w ręku i przeglądam strony internetowe ;
3. nic nie robię całymi dniami , bo tylko czytam książki leżąc na kanapie.
Co byś pomyślała Ty ? Ja może kilka lat temu, pomyślałabym tak samo. Teraz wiem , że wszystko to kwestia dobrej organizacji i wszystko może być na tip top i z przyjemnością można się oddać swoim przyjemnościom.