BO TY SIEDZISZ ZA GRANICĄ TO MASZ PIENIĄDZE

Decy­du­jesz się wyje­chać za gra­ni­cę w celach zarob­ko­wych. Oznaj­miasz rodzi­nie. Każ­dy na począt­ku prze­ra­żo­ny, odradza Ci tego, no bo jak sobie pora­dzisz w obcym kra­ju… Ale Ty upar­cie dążysz do swe­go. Wyjeżdżasz.

Mija­ją mie­sią­ce. Dzwo­nisz do rodzi­ny raz w tygo­dniu, zapy­tać o zdro­wie, co u nich… Chcesz wie­dzieć jak naj­wię­cej. Oni też pyta­ją… Ale co Ty możesz im powie­dzieć, jak cią­gle pra­cu­jesz. W week­end sprzą­tasz dom, robisz zaku­py, wyj­dziesz gdzieś z dzieć­mi, jeśli je masz i tak mija­ją Ci dni.

Odkła­dasz pie­nią­dze , kupu­jesz bilet lot­ni­czy i odli­czasz dni do urlo­pu, bo tak bar­dzo się stęskniłeś…

Jedziesz do Pol­ski… Rodzi­na Cię wita, każ­dy zado­wo­lo­ny i pada­ją pyta­nia “Ile zara­biasz”. To mówisz, prze­li­cza­jąc od razu na zło­tów­ki, żeby wie­dzie­li. I każ­de­mu zapa­la się żarów­ka w oczach. I od razu krę­ce­nie gło­wa­mi, że tyle co my w mie­siąc to oni w rok zaro­bią, że nam to się powo­dzi. Mało kie­dy pad­nie pyta­nie, czy nam się nie tęsk­ni… Jeśli już to są napraw­dę jed­nost­ki. Więk­szość widzi nas przez pry­zmat zaro­bio­nych pieniędzy.

I na nic się zda tłu­ma­cze­nie, że tam też musi­my opła­cać wszyst­ko. Od służ­by zdro­wia, podat­ki, miesz­ka­nia, prąd i gaz. A żeby przy­je­chać do Pol­ski, to nie raz kupę fun­tów trze­ba było zapła­cić. Nikt tego nie widzi. Wszy­scy wycho­dzą z zało­że­nia, że masz.

Nawet jeśli masz, to nikt nigdy nie pomy­śli, jakim to kosz­tem. Nikt nie posta­wi się w Two­jej sytu­acji, jak jesteś roz­dar­ty, gdy nad­cho­dzi dzień Two­je­go wylo­tu… Jak wiesz, że wra­casz, do kra­ju, gdzie rano nie pój­dziesz do mamy/ siostry/ babci/ cio­ci na poran­ną kawę, bo po pro­stu Ich tam już nie będzie.

Bo wia­do­mo , że czło­wiek miesz­ka­jąc za gra­ni­cą i zara­bia­jąc w innej walu­cie niż zło­tów­ki , to miał wię­cej niż sta­ty­stycz­ny Polak żyją­cy w swo­im kra­ju. I kto gło­wę ma na kar­ku, to jest w sta­nie odło­żyć napraw­dę spo­re pie­nią­dze. Są i tacy , co inwe­stu­ją w podró­że. A są i tacy, co zbie­ra­ją na start w Polsce.

My też wró­ci­li­śmy z pew­nym zabez­pie­cze­niem. Domy­sły były , że gru­ba kasa na kon­cie. Nie mówię tak i nie mówię nie. Byłam tam 12 lat. Legal­nie pra­co­wa­łam ,  cza­sem nawet bar­dzo dużo pra­co­wa­łam, nie widząc swo­ich dzie­ci kil­ka dni, bo gdy One ze szko­ły wra­ca­ły , to ja musia­łam wycho­dzić do pra­cy, a wra­ca­łam gdy już spa­ły. Nie byłam 12 lat na Świę­tach w Pol­sce, tyl­ko spę­dza­li­śmy je sobie sami. Każ­de uro­dzi­ny , rocz­ni­ca — sami. Coś stra­ci­li­śmy — coś zyska­li­śmy. To był nasz wybór, któ­re­go nie żału­je­my, bo mając teraz po 30 lat mamy bar­dzo wiele.

Odbie­ga­jąc trosz­kę od tema­tu, to zawsze zazdro­ści­łam oso­bom, któ­re żyły na Obczyź­nie z kimś z rodzi­ny ( nie mowa tu o Mężu czy dzie­ciach ) , ale przy­kła­do­wo mama, sio­stra, brat. Jeśli tyl­ko utrzy­my­wa­li ze sobą dobre sto­sun­ki, a znam i takie oso­by, to nie odczu­wa­li aż tak tej tęsk­no­ty, bo mie­li bli­skich na codzień. Jed­nak i tak wie­le osób żyje tam tak jak my przez wie­le lat… Sami …

2 comments

  1. myszka Reply

    Wła­śnie nikt nie widzi tego poświę­ce­nia, tych lat tęsk­no­ty, pra­cy żeby coś wła­śnie odło­żyć i kie­dyś wró­cić jeśli się tego chce…
    Ja patrząc na te wszyst­kie cho­ro­by czy śmierć coraz to młod­szych ludzi to zawsze doce­nia łam ten czas z bli­ski­mi i z rodzi­ną… Budu­je­my sami swo­je wspo­mnie­nia… Ja chcę jak naj­wię­cej wziąść tych wspól­nych chwil w życiu bo ono tak szyb­ko pły­nie, że tyl­ko po dzie­ciach widać jak nam czas ucie­ka przez pal­ce… Mate­rial­ne rze­czy nie zastą­pią cza­su jaki może­my komuś poświę­cić… Ludzie nie rozu­mie­ją tego i liczą tyl­ko czy­jąś kasę ale za dar­mo nikt jej nie dosta­jeu­si coś poświę­cić a naj­czę­ściej to ten wła­śnie czas z najbliższymi 

    • Bilonka Post authorReply

      jak ja się cie­szę , że są tu oso­by takie jak Ty , któ­re dokład­nie rozu­mie­ją co mam na myśli :*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *