ŻEGNAJ ANGLIO…

Nad­szedł ten dłu­go wycze­ki­wa­ny przez nas dzień. Ostat­nie dwa tygo­dnie minę­ły mi jak­by ktoś pstryk­nal pal­cem. W nie­dzie­lę po połu­dniu van zabrał nasze rze­czy. Tro­chę się tego uzbie­ra­ło przez te 11 lat. Kie­dyś pisa­łam  Wam tutaj, że będzie oko­ło 10 pude­łek , sza­fa , mate­rac i rowe­ry. Koniec koń­cem zamknę­li­śmy się w … uwa­ga! 42 kar­to­nach 🙈 szok ! Tydzień wege­ta­cji i skoń­czy­łam odliczanie 😊

Tak więc żegnaj Anglio, któ­ra wie­le nam dałaś, ale wie­le też wzię­łaś w zamian. Dzię­ki Tobie może­my pozwo­lić sobie teraz na tak kosz­tow­ny remont całe­go domu , gdzie pew­nie żyjąc w Pol­sce nie uda­ło­by nam się tego zro­bić do dziś dnia , chy­ba że na kredyt.

Żegnaj Anglio, w któ­rej na świat przy­szła nasza dru­ga córeczka.

Żegnaj Anglio, dzię­ki któ­rej nauczy­łam się sta­wiać pierw­sze kro­ki w doro­słym życiu.

Żegnaj Anglio, dzię­ki któ­rej sta­łam się sil­ną kobie­tą, mają­cą swo­je zda­nie, swo­je pla­ny i marze­nia. Kobie­tą, któ­ra nauczy­ła się pew­no­ści sie­bie i radze­nia sobie w wie­lu cięż­kich sytu­acjach. Nie wiem czy była­bym taką kobie­tą, gdy­bym żyła w Pol­sce przez cały czas i mia­ła koło sie­bie cią­gle rodzi­nę, do któ­rej z każ­dym pro­ble­mem moż­na iść. Tutaj w wie­lu cięż­kich sytu­acjach musie­li­śmy sobie radzić sami … no i uda­ło  nam się to .

Żegnaj Anglio, dzię­ki któ­rej pozna­łam praw­dzi­wy smak emi­gra­cji i cięż­ką pra­cę w fabryce.

Żegnaj Anglio, dzię­ki któ­rej bar­dzo stra­ci­łam wia­rę w ludzi. Nie twier­dzę, że w Pol­sce by mnie to nie spo­tka­ło, ale tutaj to jed­nak bar­dzo trze­ba uwa­żać na bliż­sze zna­jo­mo­ści. Na sam koniec naszej przy­go­dy tutaj spo­tka­łam bar­dziej war­to­ścio­we oso­by niż te któ­re zna­łam latami.

Żegnaj Anglio, któ­rą będę zawsze wspo­mi­nać i pew­nie nie raz zatę­sk­nię. Będę wspo­mi­nać wszyst­ko co dobre, bo złe­go nie chcę pamię­tać. To tyl­ko kolej­ne lek­cje jakie było mi po pro­stu odbyć.

Żegnaj Anglio! Nie twier­dzę że na zawsze. Nie mówię też, że nigdy tu nie wró­cę… Bo los bywa bar­dzo prze­wrot­ny. Jed­nak będę robić wszyst­ko, żeby nie wró­cić tu żyć. Mogę przy­je­chać na urlop, mogę przy­je­chać na zaku­py ale nie żyć. Dzię­ku­ję za wszystko.

A teraz rusza­my w naszą wyciecz­kę po Euro­pie i do nasze­go kolej­ne­go życio­we­go  roz­dzia­łu. Życz­cie nam powo­dze­nia… A ja życzę wszyst­kim powra­ca­ją­cym jak i tym, któ­rzy zde­cy­do­wa­li się tutaj zostać , wszyst­kie­go naj­lep­sze­go i żeby zawsze robi­li to, co pod­po­wia­da im serce. 

4 comments

  1. Tinja Reply

    Pięk­nie to napi­sa­łaś kocha­na. Emi­gra­cja tak jak piszesz , wie­le daje, ale też spo­ro bie­rze w zamian, o czym wie­my tyl­ko my, oso­by miesz­ka­ją­ce poza gra­ni­ca­mi kra­ju Tak więc moi mili życie i miej­cie się dobrze w naszej ojczyź­nie, niech speł­nia się Wasze wszyst­kie pla­ny! Sze­ro­kich podro­ży, tych małych i dużych :*

    • Bilonka Post authorReply

      Dzię­ku­je­my kocha­na ;* Ty dosko­na­le wiesz co mia­łam na myśli pisząc to wszyst­ko pozdra­wia­my z Polski 

  2. Ewlis Reply

    Wspa­nia­le to wszyst­ko napi­sa­łaś! Dokład­nie to samo odczuwam…Uważam że każ­dy powi­nien poznać ten smak “dobro­by­tu” na obczyź­nie wte­dy może było­by wię­cej empa­tii w ludziach.Pozdrawiam serdecznie 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *