Co rok gonitwa. Lista w ręku , co już zrobione, a co zrobić trzeba. Nerwówka i pośpiech. Kłótnie i pretensje. Znasz to ? Tak dzieje się w większości polskich domów tuż przed Świętami. Niestety. Za naszej młodości tak widziałyśmy przygotowania w naszych rodzinnych domach. Większość z nas chce , żeby i teraz tak było w domach, które same tworzymy.
U mnie jest trochę inaczej. Moje Święta są głównie dla moich dzieci, bo chcę , żeby kiedyś miały piękne wspomnienia z tych chwil. I to nie jest tak, że nie będę sprzątać , gotować, piec. Wszystko to będę robić… ale z umiarem !
3 sałatki, sernik, piernik i makowiec. Do tego bigos, śledzie w różnej postaci, ryba po grecku i karp na różne rodzaje. Serio ? U nas tego tyle nie będzie. Bo po prostu tego nie przejemy. A każdy w rodzinie też coś szykuje. Do każdego w odwiedziny pozabieram wszystkiego po trochu i nie zamierzam nic szykować ponad stan, bo nie chcę później wyrzucać, albo wpychać komuś “no jedz, tyle się napracowałam przy tym “.
Okna myłam w listopadzie, bo były piękne dni. I nie będę tego robić tuż przed Świętami. Wszystko inne sprzątam na biężąco. Niedawno poodsuwaliśmy z Mężem wszystkie meble, i wymyliśmy wszystkie zakurzone miejsca, do których nie dociera się na codzień. Podłogi myję regularnie, kurze ścieram też regularnie. Z tym problemu u mnie nie ma.
Piernik staropolski zarobiłam kilka tygodni temu. Dojrzewa teraz w lodówce, a 5 dni przed Świętami upiekę spody, przełożę je powidłami i zostawię w ciemnym miejscu.
Pierniczki ostatnio robiłam z dziewczynami. W sumie to same robiły. Ja im tylko ciasto zagniotłam i do piekarnika wkładałam. Przepis na pierniczki podałam poprzednim razem 🙂 Wychodzą tak mięciutkie, że na drugi dzień nadają się do jedzenia. Dostałam go kiedyś od dziewczyny z bloga, którego pisałam X lat temu i nie pamiętam już nawet jak się ta dziewczyna nazywała. Dziewczyny lukrowały i zdobiły. Też trochę przyozdobiłam. I tylko sama radość była. I jemy je już teraz . Nie czekamy do Świąt. Bo sama magia jest już w samym tym podjadaniu świątecznych pierników 🙂
Choinkę ubralismy teraz w weekend. I tu też powiem, że ubieraly ją dziewczyny. Bo uwielbiają to robić. A póki jeszcze mają z tego ogromną radość , to im jej nie odbieramy. Światełka tylko sami zakładamy, bo z tym to zawsze najgorzej 🙂
Zapewne w któryś wieczór wybierzemy się w Aleje zobaczyć, jakie iluminacje świetlne zagościły w tym roku w naszym mieście. Wypijemy gorącą czekoladę i pochodzimy.
W bardziej wolne wieczory gramy w gry planszowe. Ostatnio naszą ulubioną jest Szarada, coś na wzór Scrabble. Fajnie można pogłówkować i powymyślać ciekawe słowa 🙂
2 tygodnie wcześniej powypisywałam karteczki świąteczne i wysłałam do wszystkich bliskich nam osób 🙂 Liczymy , że dojdą na czas i wyołają uśmiech na twarzy. To jest dla mnie też chwila, w której czuję , że moje święta są magiczne.
A w Wigilię zawsze udaje nam się zrobić wszystko tak, żeby dziewczyny zachodziły w głowę jak to się stało, że tyle prezentów pod choinką się znalazło 🙂
Bo Święta to przede wszystkim bycie razem. Dlatego ja postaram się mniej gonić i bardziej przystanąć. Być na każde pytanie dzieci “A Mamo…a czemu ?”. I odpowiedzieć, a nie zbyć szybką odpowiedzią “nie mam teraz czasu, za chwilę ” .
W ten właśnie sposób sprawię, że moje święta będą magiczne. I tylko dlatego , że robię je z myślą o moich dzieciach…
A jakie będą Twoje magiczne święta ? W pośpiechu czy trochę odpuszczasz z tą gonitwą ?
Też staram się od kilku lat robić wszystko wół iej i z umiarem…
Spędzamy święta w odwiedzinach więc jedzenia robię tyle żeby zjeść i zabrać do kogoś coś od siebie bo po co potem wyrzucać jedzenie…
Ja kocham ten klimat uwielbiam spacerować wieczorami pośród tych pięknie przyozdobionych domów… My też już mamy choinkę taka nasza tradycja, że ubieramy w Mikołajki
Zakupy już zrobiłam na święta bo nie lubię tych przepychanki w sklepie na ostatnią chwilę… Staramy się łapać te magiczne chwile w wolnym czasie, którego z racji pracy jest wiadomo często zbyt mało
Dokładnie ! Wszystko jak u mnie. Ja już dawno stosuję tą metodę i wszyscy są zadowoleni 🙂