Do napisania tego postu skłoniła mnie refleksja nad tym jak bardzo dzieciństwo moich dzieci różni się od mojego. Ja wychowywałam się na wsi i do dziś bardzo miło wspominam beztroskie dni spędzane w domu u moich dziadków. Wakacje to był dla nas istny raj na ziemi.
Od rana do późnego wieczoru z rodzeństwem i tym ciotecznym biegaliśmy, gdzie się tylko dało. Wbiegaliśmy tylko po jakąś kromkę chleba i dalej do zabawy. Oczywiście mieliśmy też obowiązki, na które wtedy psioczyłam, ale teraz miło to wspominam i pewne rzeczy napewno ukształtowały w pewien sposób mój charakter. Co musiałam robić ? Na przykład były sianokosy, były żniwa, było zbieranie owoców, więc trzeba było pomóc babci i dziadkowi. I tak całe wakacje. Przyjemności też było pod dostatkiem. Zresztą sama radość z tej wolnej przestrzeni była wspaniała.
A moje dzieci w tygodniu siedzą w domu, bo my pracujemy i nie ma komu wyjść z dziećmi na dłużej . Wychodzimy do pobliskich parków, ale to też nie na długo, bo obiad trzeba zrobić. I jak w moim przypadku popołudniowa zmiana , więc do pracy trzeba się przygotować. I pozostaje tylko weekend, na którego wszyscy wyczekujemy i który przeważnie wykorzystujemy maksymalnie jak się da.
Dzieci moje mieszkają w mieście, a więc swoboda ruchu dla dzieci jest też ograniczona. Ostatnio pozwalamy im wychodzić przed dom. Mieszkamy na w miarę zamkniętym osiedlu, więc dzieci biegają z tyłu za domami. Jest ich spora grupka, więc mniej się martwię, a jak coś się dzieje , to wiem, że od razu przybiegają i mówią.
Polskie dzieci mieszkające w Anglii rozmawiają ze sobą tylko w języku angielskim… Bo tak im po prostu łatwiej. Kiedyś bardzo zwracałam na to uwagę, wręcz byłam zaskoczona czemu polskie dzieci nie rozmawiają ze sobą po polsku ! Teraz już do tego przywykłam. One po prostu znają ten język bardzo dobrze, obcują z nim na codzień w szkole po 6 godzin dziennie. Moje dziewczyny w domu jak się ze sobą bawią, to też tylko po angielsku i kłócą się ze sobą też po angielsku. Do nas zwracają się po polsku, ale czasem po prostu nie znają odpowiednika angielskiego słowa, którego chcą użyć i wplątują go w polskie zdanie… Wtedy im to tłumaczymy na język polski. Zacytuję dokładne użycie zdania przez moje dziecko , które sobie zapisałam bo tak mnie rozbawiło, a chwilkę wcześniej powiedziałam im , że przygotowałam dla nich niespodziankę w domu , a były to upieczone bezy, a one myślały że to coś na obiad , więc młodsza do starszej powiedziała tak : “Julia it will be suprise from mummy for obiad” . Albo “Graliśmy w piłkę dzisiaj on the field”. Jest wiele takich przykładów. Nie ma w tym nic śmiesznego, wręcz jest to takie urocze. Wiem, że po prostu sobie radzą.
Polskie dzieci mieszkające w Anglii zazwyczaj doskonale radzą sobie w angielskich szkołach. Są najlepsze z czytania, pisania czy matematyki. I nie wnioskuję tego tylko na podstawie swoich dzieci. U mnie jedna z nich jest humanistką , drugą bardziej ciągnie w matematykę. Wnioskuję to na podstawie rozmów z innymi rodzicami. I nie wiem czy to po prostu nasze geny, czy to , że są dwujęzyczne i to im pomaga w szybszym przyswajaniu wiedzy czy po prostu lubią się uczyć.
Polskie dzieci mieszkające w Anglii są do przodu z technologią. Tutaj po prostu wszystko jest łatwiej kupić i wszystko ukazuje się dużo szybciej tutaj niż w Polsce. Większość dzieci w wieku mojej straszej córki ma Iphone. To są drogie telefony. W Polsce dzieci nie mają takich drogich telefonów. Mają po prostu smartphony, dobre, ładne, ale tu po prostu jest era Iphonowców jak ja to mówię 🙂 Chłopcy mają najnowsze konsole do grania, dziewczynki telefony.
Polskie dzieci mieszkające w Anglii tęsknią za swoimi dziadkami w Polsce. Mają ich tylko do dyspozycji kilka tygodni w roku. Jak przyjadą bądź jak my pojedziemy w odwiedziny, ale to zdecydowanie za mało. Moja starsza córka troszkę już zatraciła ten kontakt. Kiedyś miała bardzo dobry , a odległość jednak zrobiła swoje. Przebywanie tu na miejscu, na nowo kiełkuje dobrymi relacjami.
Polskie dzieci mieszkające w Anglii są zawsze ładnie poubierane, zawsze w czystych , wyprasowanych ubrankach. Pod szkołą napewno rozpoznasz polskie dziecko.
Polskie dzieci mieszkające w Anglii jeżdżą z rodzicami na wakacje do ciepłych , odległych krajów. I to jest tutaj normalne. Tutaj Cię na to stać. Nie mówię, że żyjąc w Polsce się nie da i mam nadzieję, że i nam się będzie udawało zorganizować nie raz jakieś takie wakacje, ale jednak wydać przykładowo 10000 złotych, a 2 tysiące funtów to różnica sami przyznacie.
Nie miałam zamiaru nikogo w tym poście urazić, bądź obrazić, chciałam tylko opisać moje spostrzeżenia dotyczące polskich dzieci mieszkających za granicą. Są to napisane spostrzeżenia na podstawie zachowań moich własnych dzieci, jak i tych polskich z mojego otoczenia. Proszę tylko nie brać tych przykładów indywidualnie do siebie.
Tekst ten został napisany rok temu, gdy mieszkaliśmy jeszcze w Anglii…
Ja też całe dzieciństwo spwdzalam u babci mam takie same wspomnienia jak Ty, to najlepszy okres w życiu dziecka ta swoboda, ta przestrzeń ten wieczny brak czasu bo jeszcze zrobić to czy tamto…
Mam szczęście, że moje dziecko ma podobnie jak ja choć teraz życie na wsi już nie wygląda jak dawniej ale przestrzeń i swoboda pozostała
Niestety też pracujemy i weekendy są tą odskocznią i tylko dla nas i naszych przyjaciół
to masz Kochana najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa 🙂 :*
A co do Twojej córki, to fakt, życie na wsi jest już zupełnie inne niż te 20 lat temu, ale przestrzeń i swoboda pozostała 🙂