Po męczacym dniu spędzonym na zwiedzaniu Paryża, ale jakże pełnym wrażeń zdecydowaliśmy udać się na południe Francji, czyli do Cannes. Długo się wahaliśmy, bo obawiałam się znowu tych upałów, jednak my jesteśmy tacy, że jak sobie coś postanowimy to staramy się to spełnić. Gdy wyjechaliśmy z Paryża, zjechaliśmy na zajazd na kolację. Mąż odpoczął w samochodzie, ja pograłam z dziewczynami w karty ( karty dobre na podróż z dzieckiem ), a piesek pospacerował. Około godziny 19 wyruszyliśmy z postoju.
Dziewczyny od razu w samochodzie zasnęły. Ja dzielnie się trzymałam , jednak koło 21 sama też zasnęłam. Obudziłam się nad ranem. Wokół mnie pełno aut. Rozglądam się , a my na zajeżdzie. Mąż nie dał rady i gdy tankował samochód, to zatrzymał się i spaliśmy. I bardzo dobrze. Kolejny zajazd, na którym można było zjeść dobre śniadanie, wypić kawę i zjeść coś na ciepło. Można było skorzystać z toalety i z prysznica zupełnie za darmo. Super sprawa. I co jeszcze dodam… Okazało się, że w taką podróż nie tylko my się tak wybraliśmy. Bardzo dużo ludzi tak podróżuje. Nocują na strzeżonych i oświetlonych parkingach. Wyjmują koce, zakrywają szyby takimi spacjalnymi narzutami i śpią. Dla mnie to była nowość, ale każdy z nas dał radę i nie narzekał. Jedynie upał dawał w kość.
Z Paryża do Cannes było 900 km , czyli bez postojów jakieś 9 godzin. Autostrady mają świetne, jednak trochę kosztowne. Za same autostrady na tym odcinku zapłaciliśmy 130 euro.
W Cannes byłiśmy przed południem. Bogactwo i luksus przejawiał się w tym mieście od samego wjechania. Dotarliśmy na parking w samym centrum i za zostawienie tam samochodu na około 6 godzin wyszło nam 18 euro.
Najpierw poszliśmy coś zjeść, a potem zwiedzaliśmy. Cannes to typowe nadmorskie miasteczko. Wszędzie rosną palmy, a na nich siedzą papugi. Czułam się jakbym była w Hiszpanii. Ludzie rozpaleni od słońca, bo temperatura po raz kolejny sięgała 36 stopni. Dziewczyny i mąż skorzystali z kąpieli w Morzu Śródziemnym, a ich radość była nie do opisania. Ja niestety zostałam z pieskiem na trawie, bo pieski miały zakaz wstępu na plażę . Jak spędziliśmy dzień w Cannes ? Cudownie ! Klimat wspaniały. Morska bryza miło pieściła zmysły. Ukojenie i wyciszenie. I moje zagłębienie nad moim życiem… że cudowne je mam… A marzenia trzeba spełniać. Nam się udało.
Po relaksie na plaży, a później odpoczynku w parku, w którym ( strasznie żałuję , że nie zrobiłam wtedy zdjęć ) pełno ludzi ustawiało się w kolejce prawdpodobnie na jakiś koncert hipisowski. Wszyscy byłi tak barwnie poubierani, jak w latach 70. Super sprawa. Nie mogłam od nich wzroku oderwać. Co za klimat… Więc po odpoczynku, wsiedliśmy w auto i wyruszyliśmy do Monako. Mąż był tam kiedyś w czasach liceum i koniecznie chciał mi pokazać to małe państwo.
I coś na co największą uwagę zwrócił mój mąż 🙂
W kolejnym wpisie , nasz wieczór w Monako.…
A poniżej wklejam linka z naszego dnia spędzonego na Lazurowym Wybrzeżu. Zapraszam do obejrzenia: