W naszą podróż po Europie musieliśmy jechać z naszym pupilem. Innej formy jego przewiezienia nie braliśmy nawet pod uwagę, dlatego że raz to mają wysokie ceny a my i tak jechaliśmy samochodem. Co innego, gdybyśmy nie podróżowali samochodem, ale było inaczej. A dwa to nasz pies jest tak z nami zżyty, że to i tak by nie przeszło. Poczytaj o tym jak nasz pies zwiedził z nami Europę 🙂
Rok wcześniej już jechaliśmy z nim do Polski i wszystko było dobrze. Teraz też nie braliśmy innej opcji pod uwagę. Szczepienia wszystkie miał. To przeciwko wściekliźnie jest ważne przez 3 lata, więc podczas tego wyjazdu nie mieliśmy dodatkowych kosztów. Rok temu, za paszport ze wszystkimi potrzebnymi szczepieniami zapłaciliśmy 160 funtów.
Na promie pies musi zostać w samochodzie. Jest to najgorsza chwila dla nas, bo musimy go zostawić. Po ostatnim razie już wiedział, co go czeka, więc było dobrze. Troszkę poszczekał i później z pewnością się uspokoił, bo jak wróciliśmy to leżał z tyłu. Rok wcześniej, gdy został tak pierwszy raz to narobił trochę bałaganu w samochodzie. W sensie, roztargał woreczki z jedzeniem, włączył awaryjne i wylizał wszystkie szyby …
Planując naszą podróż po Europie kilka miesięcy wcześniej, nie braliśmy pod uwagę takiej fali upałów. We wszystkich miastach jakie odwiedziliśmy było bardzo gorąco. Nasza psina była bardzo umęczona. Mieliśmy ze sobą jego miseczki na wodę i jedzenie. Pił dużo, ale jeść nie chciał wcale. Ogólnie to bardzo dobrze się zachowywał.
Wszystkie restauracje miały stoliki na zewnątrz, więc nie było problemem w zjedzeniu czegokolwiek. Dodatkowo obsługa była bardzo miła dla czworonogów, bo przynosili im miski z zimną wodą, głaskali, pytali czy ok… Większość hoteli ma również opcję noclegu z czworonogiem. Tylko przy rezerwacji należy to zaznaczyć. Pies może spać z nami w jednym pokoju. Jeśli narobi jakichkolwiek szkód podczas naszej obecności, będziemy musieli ponieść koszta za szkody. My nie mieliśmy takiej sytuacji, ale wolałam się wcześniej zorientować.
Podczas jazdy samochodem cały czas spał, przybierając najróżniejsze pozycje, głównie na moich kolanach. Gdy się zatrzymywaliśmy na parkingu, to brałam go na smycz i szłam z nim na spacerek. Z tym nie było żadnego problemu. Martwiliśmy się jedynie o jego brak apetytu. Na szczęście wrócił wraz z ostatnim przystankiem, czyli w domu.
Czy zabralibyśmy go w kolejną taką podróż ? Myślę, że jeśli nie będzie takiej potrzeby, to na pewno nie. Męczące to było i dla niego i dla nas. A tutaj zawsze go można z kimś zostawić… Ale zawsze też będę mogła powiedzieć, że nasz pies zwiedził z nami Europę :)))