Wiem, że wielu moich znajomych z Anglii wraca w tym roku lub w kolejnych do Polski, więc pomyślałam sobie, że mogę Wam troszkę naświetlić, jak wygląda nauczanie w klasach, w których akurat są moje córki, jakie lektury miały już do przeczytania, co mi się spodobało , a co nie. Sama rok temu bylam na takim etapie i szukałam wszelkich możliwych podpowiedzi, więc myślę że komuś mogę troszkę pomóc lub wesprzeć chociaż, że na pewno będzie dobrze.
Zacznę może od klasy młodszej córki, czyli klasy drugiej. Pierwszą lekturę jaką miała do przeczytania była “Jesień liścia Jasia”. Według mnie lektura bardzo ciężka jak dla ośmiolatka, wiele sytuacji musiałyśmy przedyskutować, ale przebrnęłyśmy przez nią. Trochę razem, trochę z pomocą dziadka, ale dała radę.
Kolejną lekturą była “Rany Julek, o tym jak Julian Tuwim został poetą”. Ale tą książkę Pani wychowawczyni czytała im w klasie, ponieważ była ciężko dostepna w bibliotece.
Następną lekturą była “Zaczarowana zagroda”. Bardzo ciekawa książka. Razem ją przeczytałyśmy w krótkim czasie. Ogólnie z czytaniem Sandra nie ma problemu, gorzej jest niestety ze zrozmieniem czytanego tekstu, dlatego muszę być przy niej podczas czytania i tłumaczyć niezrozumiałe dla niej wyrazy typu zziębnięty, przezorny, ddżysty i tym podobne. Są to wyrazy na ogół nie używane przez nas na codzień, stąd brak zrozumienia. To tylko przykładowe wyrazy, jakie utkwiły mi w głowie z dzisiejszej czytanki.
Ogólnie ortografia na duży plus. Sama wychowawczyni jest bardzo pozytywnie zaskoczona. Jedynym problemem jest rozpoczynanie nowego zdania z dużej litery, nazwy imion czy miejscowości. Ale oczywiście wszystko jest do zapamiętania 🙂 Ale rz, ż, u czy ó to żaden problem dla Sandry. Z czego to wynika ? Nie wiem. Może po prostu, że zapamiętuje wzrokowo niektóre wyrazy podczas czytania, a czytamy dużo…
Czytamy dużo, ponieważ to jest zalecenie od Pani, żeby w domu czytać minimum 10 minut dziennie. Prac domowych jako takich mają mało, więc muszą chociaż czytać. I dobrze, banajmniej zaznajomimy się bardziej z językiem. W Anglii też miała swój dzienniczek , w którym zapisywaliśmy ile minut dziennie dziecko czytało.
Jeśli chodzie o matematykę, to na dzień dzisiejszy przerabiają kolejność wykonywania działań. Sandra matematykę lubi, ale przy matematyce potrzebuje pełnego skupienia. Na początku roku mieli zadania tekstowe i z tym miała troszkę problemu, bo wydaje mi się , że też nie rozumiała wszystkich poleceń z powodu słabego zasobu słownictwa. Teraz jest już dobrze.
Rozpoznają już części mowy. Ostatnio mieli rzeczowniki, teraz mają przymiotniki. Tworzenie przymiotników od rzeczowników i tym podobne. Co mnie zaskakuje , to to że to lubi. Lubi się uczyć czegoś nowego.
Poznają też planety, układ planetarny… i bardzo ją to interesuje.
Język angielski, nie ukywam, że dla niej to nuda… Ostatnio miała się nauczyć części ciała. Dla zasady i z czystej ciekawości spytałam ją z niektórych nazw, więc usłyszałam:
-“no mama, przecież mówiłam Ci, że wszystko znam”
W domu jak razem się bawią , to rozmawiają ze sobą tylko w języku angielskim. I jak rok temu goniłam je, żeby rozmawiały po polsku, tak teraz bardzo mi to odpowiada 🙂