Tak, tak… Pracowałam za granicą w fabryce. I nie wstydzę się tego, bo praca ta po części ukształtowała mój dotychczasowy charakter. Ale niezmiernie cieszy mnie fakt, że przyszedł taki dzień w moim życiu, że zrzuciłam biały fartuszek, białe kalosze i niebieski czepek. Tak, tak… I dziś opiszę Ci, co może Cię spotkać w takiej zagranicznej fabryce 🙂
Praca marzeń, jak to wielu z nas Polaków się o niej wypowiadało. Na start dostajesz piękne białe kalosze, sięgające do kolan i do dziś wspominam te powycierane spodnie w miejscach stykania spodni z tym pięknym obuwiem.
Dostajesz także czepek na włosy. Włosy muszą być wszystkie schowane. Broń Cię Boże, żeby coś tam wychodziło z tyłu głowy, jak to niektóre dziewczyny miały. Taaak… Najważniejsze to te włosy. Nieważne, że przy składaniu aplikacji do Pracy Marzeń , przy kontakcie z żywnością, nie masz żadnych przeprowadzanych badań sanepidowskich. Tam Ci wierzą na słowo. Ale włos musi być schowany.
Dostajesz także piękny biały fartuch. Niektórzy mają zielony — Ci od mycia i sprzątania. Ich odróżnisz. A i bordowy — Ci od naprawiania maszyn. Piękny biały fartuch sięgający do kolan, czasem do połowy uda, jak ktoś jest wyższy. Często dostaniesz fartuch w swoim rozmiarze, ale zdarza się też tak, że fartucha w Twoim rozmiarze nie ma i musisz na siebie fartuch o dobre 4 rozmiary większy. Możesz sobie tylko wyobrazić jak wygląda w nim filigranowa dziewczyna… Fartuch ma do połowy łydki.
No i dostajesz na końcu przypisaną swoją linię. Moją pierwszą była linia nr 20. Linia produkcji deserków, których nigdy nie spróbowałam i nie spróbuję. Czasem możesz też trafić na linię nr 12. Gdzie na start dostaniesz pajpę w rękę i pajpuj kochana. Jak nie umiesz, to popatrz i pajpuj. I zdąż za wszystkimi.
Nadgodziny to coś co Polacy lubią najbardziej. Też brałam nadgodziny, a najwięcej wtedy kiedy już wiedziałam , że będziemy wracać do Polski. To był dodatkowy zastrzyk gotówki. Ale co z tego, jak mnie 6 wieczorów w domu nie było . Też mi życie. Praca, dom, praca, dom. To nie życie. Cieszę się , że żyję teraz tak, że czuję że żyję. Co do nadgodzin, to ja je zaczęłam brać dopiero jakieś 6 lat temu… Wcześniej nie czułam takiej potrzeby, a później brałam tylko od czasu do czasu, jak chciałam sobie kupić coś lepszego z ubrania czy zbliżały się wakacje. Ale znam i takie osoby, które jechały na 4 rano ( 2 godziny nadgodzin ) , potem 11 godzin do pracy do 17 i potem 5 godzin nadgodzin do 22. I tak kilka dni z rzędu. To musiał być dla nich dobry dzień.
Fabryka marzeń to jedna wielka rodzina. Jak coś komuś powiesz w sekrecie, to uwierz mi , że zostanie to w fabryce. Przykładowo zwierzysz się koleżance, że mąż ostatnio coraz częściej wychodzi z domu, czasem wróci po jakimś piwie i nie wiesz co robić… Po 2 dniach siedząc na przerwie podejdzie do Ciebie Sabrina i spyta, czy słyszałaś , że mąż jednej z dziewczyn to wpadł w alkoholizm i będą się rozwodzić, no bo co to dalej. Tak , tak.. Tak jest w takich fabrykach. Wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą. I dopowiedzą…
Polak przed Polakiem to się bardzo chwalić lubi. Większość samochodów to ałdice oczywiście czy beemki... I najlepiej to z blachą z jak najwyższym rocznikiem. Im wyższa cyferka na tablicy rejestracyjnej, tym lepiej się Polak czuje. Nie ważne, że kredycik dowalony na 5 lat. Ważne, że blacha z 19 🙂
No i oczywiście wraz z Nowym Rokiem zaczynają się pytania, gdzie w tym roku na wakacje. Tutaj też. Im dalej tym lepiej. Też byłam 2 razy na takich wakacjach. I nie żałuję. Znam i takich co 2 razy do roku sobie jeżdżą. I to jest coś co najbardziej uwielbiałam i na pewno zacznę kontynuować, tylko przed nami Komunia w tym roku i kolejne postępy w wymarzonym domku, że potrafię to wypośrodkować, ale wszystko przed nami. Ale do czego zmierzam. Każdy pytał, gdzie na wakacje, plany były. Potem jedziesz, wstawiasz foteczki na jakiś portal i komentarze się pojawiają typu “widziałaś… ona miała ten sam kostium kąpielowy co w zeszłe wakacje” albo ” ciekawe czy kupili all inclusive ” . Te komentarze to oczywiście nie są skierowane bezpośrednio do Ciebie 🙂 W tym przypadku ludzie tam się nigdy nie zmienią…
I prawda jest taka, że Polak za granicą to tania siła robocza. Dlaczego ? Myślisz, że spotkasz w takiej fabryce Anglika pracującego na taśmie ? Nie ! Bo Anglik zawsze będzie kimś wyżej i za takie pieniądze nie będzie tak pracował.Spotkasz ich w takiej fabryce, ale na stanowisku menagera lub w biurze. Polaków też tam znajdziesz, ale niewielu. A wielu Anglików miałam okazję poznać takich, którzy przyszli do pracy, popracowali do przerwy i tyle ich się widziało… To tak jak w Polsce jest teraz. Polak nie pójdzie pracować byle gdzie. Ukrainiec cieszy się z byle czego. Ważne , że zarabia.
Nie miałam okazji pracować w innych fabrykach, ale myślę że wszędzie jest tak samo. Każdy każdemu zagląda do garnka, a w swoim nie widzi co się dzieje. To mnie zawsze najbardziej irytowało w ludziach mieszkających tam. Nie wrzucam wszystkich do jednego garnka, bo poznałam tam też wiele świetnych, wartościowych osób, z którymi kontakt mam do dziś dnia. Ale tych jest jednak tylko garstka.
A najbardziej pozdrawiam tych, którzy bardzo się interesowali czy wróciłam do Polski czy też nie. Podpytywali innych z każdej strony, a do mnie nigdy nie mieli śmiałości napisać… Myślicie , że bym nie odpisała ? To Was z tym zostawiam 🙂
* zdjęcia z wpisu są zaciągniete z internetu, ale dodam że prawdziwe
Każdy zazdrości wszystkim tej zagranicy ale nie myślą ludzie ile to kosztuje wysiłku i wyrzeczeń taką osobę…
Ja się cieszę, że mam taką a nie inną pracę ale ludzi zawistnych nie brakuje nigdzie…
Grunt, że teraz oddychasz pełną piersią kochana
Kochana … bo ten co za granicą nigdy nie był to mu się wydaje, że tam to mleko i miód z kranu płynie, a to co zarobisz to zostaje dla Ciebie… nikt nie pomyśli, że za granicą może i dobrze zarobi, ale ile wyda na inne rzeczy to już druga sprawa 🙂 Ludzi zawistnych nie brakuje nigdzie, ale jak przebywasz z nimi w miejscu , w którym lubisz a którego nie cierpisz to duża różnica … pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo mi miło że zaglądasz do mnie i komentujesz :*
O matko, skad ja to znam 😀
Czyli w każdej fabryce tak samo. Z tymi Anglikami to fakt, zresztą zauważyłam, że jak Anglik nawet zostanie na dłużej to nikt mu uwagi nie zwraca aby szybciej czy coś.
A teraz Ukraińcy też nie chcą pracować za byle co..
Pozdrawiam i świetnie, że udało się wrócić i nie wstydzisz się tego że na produkcji pracowałas !
Kochana! Anglik zawsze będzie bardziej poważany w swoim kraju niż typowy Emigrant… to tak jak w Polsce. Mniej Ci podskocza do swojego niż do tego z zagranicy… Ukraińcy to już kurczę wyższa liga… potrafią się cenić…
Ja się ogromnie cieszę że zdecydowaliśmy się na taki krok jak powrót. Wbilismy się w najlepszy dla nas czas.
A pracy na produkcji się nie wstydzę… wiadomo to nie powód do dumy, ale też nie należę do osób które się przechwalaja czymś czego tak naprawdę nie mają… Ale to też nie powód do wstydu… Ta praca ukształtowała moje podejście do wielu spraw 🙂 pozdrawiam Cię serdecznie