W ubiegłym roku, mój mąż zorganizował nam wyjazd do Zakopanego. Byliśmy tam rok , tylko że w lato, i od tamtej pory wszysycy zakochaliśmy się w górach.
Wyjechaliśmy sobie w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, z samego rana bo prawdę mówiąc nie wiedzieliśmy jak będzie przejezdna droga, a dwa to i tak wcześniej chcieliśmy iść sobie od razu na Krupówki. Droga była ok i w centrum Zakopanego byliśmy już o godzinie 13. Śniegu troszkę, ale dla naszych dziewczyn było wystarczająco. Radość mialy ogromną , tym bardziej, że w Anglii było go naprawdę mało. Zjedliśmy sobie pyszny obiadek w jednej z karczm i następnie pojechaliśmy zameldować się w hotelu.
Po rozpakowaniu wszystkich rzeczy , udaliśmy się znowu do centrum miasta i tym razem, wjechaliśmy sobie kolejką na Gubałówkę. Pięknie przystrojona i oświetlona. Górki usypane śniegiem, dla dziewczyn raj. Jednak wszystkie budki były pozamykane, bo to wiadomo drugi dzień świąt. Spacerkiem przeszliśmy się wzdłuż całego deptaka, dziewczyny pozjeżdżały z górek i wróciliśmy na dół. Na kolację na Krupówkach.
W drugi dzień naszego pobytu w górach, wybraliśmy się do Bukowiny Tatrzańskiej na baseny termalne. Bilet jest 4- godzinny, w którym można korzystać ze wszystkiego , oprócz sauny ( sauna za dodatkową opłatą ). W środku mieści się duży basen i wokół niego jest rozstawionych pełno leżaków. Znajdują się też tam 2 jaccuzzi, które praktycznie cały czas były zajęte. Obok głównego basenu znajdują się baseny dla dzieci. Są tam 3 baseny, każdy z innymi bajerami i pośrodku wejście na dużą zjeżdżalnię wychodzącą aż na zewnątrz budynku. Woda uwaga ! dużo cieplejsza niż w dużym basenie, czyli dla mnie raj 🙂 Bo ja zimnej wody nie lubię 🙂
Poniżej można sobie zejść i popływać w basenach termalnych, gdzie woda jest bardzo cieplutka, a temperatura na zewnątrz ujemna. Są tam takie 3 różne baseny, każdy jest położony na innej wysokości. Nam przypadł do gustu ten najniżej. Zmarzluchy muszą tam szybko wchodzić. Mega przyjemne uczucie, jednak zimno trochę w głowę. Gdy tak trochę poplywałam, zaczęłam się martwić o swoje zatoki, bo od lat mam z nimi problem kilka razy w roku. Jednak o dziwo ! jest już połowa stycznia i mi nic nie jest. Podobno kąpiel w takich basenach termalnych jest bardzo zdrowa…
I tak spędziliśmy miło połowę dnia. Na wieczór mieliśmy zaplanowaną kolejną atrakcję — kulig. Zabukowaliśmy sobie termin dzień wcześniej. Zebraliśmy się wszysycy na Krupówkach przed 17, wsiedliśmy do busa i zawieźli nas na polanę, na której czekał zaprzęg konny, z wielkimi saniami. Dwa konie ciagnęły sanie, a w nich siedziało 8 osób. Jechaliśmy końmi 45 minut. Na górze był przystanek, jednak tak zmarzłam , że nawet nie zeszłam z sań. Potem pojechaliśmy w to miejsce , gdzie nas przywieźli busami , było ognisko, na którym kązdy mógl upiec sobie swoją kiełbaskę. Do tego kromka chleba, herbata / grzane wino. Miło było.
Trzeciego dnia mieliśmy wybrać się w końcu nad Morskie Oko. Ale tego dnia była duża odwilż i wszystko topniało. Raz to obawialiśmy się , że wrócilibyśmy cali mokrzy, a dwa to obawialiśmy się niespodziewanego, osuwającego się śniegu… I tak znowu ! nie udało nam się tam dotrzeć. Ale jak to mówią, co się odwlecze to nie uciecze. I w ten trzeci dzień wybraliśmy się na samą Słowację na Łysą Polanę. Ciekawe mejsce na spacery, mało ludzi i po śladach było widać, że przychodzi tam dużo dzikiej zwierzyny.
W sobotę koniec przygody. Po wymeldowaniu się w planach był od razu powrót. Jednak jedząc śniadanie, a dodam że przez noc napadało znowu dużo śniegu, wymyśliliśmy sobie że pojedziemy sobie pod sam Tatrzański Park Narodowy, na Dolinę Strążyska. I jakże byliśmy zachwyceni, że to wymyśliliśmy. Pięknie tam było. Tyle śniegu. Dziewczyny znowu zachwycone. Jakie piękne widoki. Coś pięknego na spacery o każdej porze roku.
I tak oto samym wieczorem przyjechaliśmy do domu, do naszego stęsknionego pieska. Uwielbiam takie nasze podróże i te małe i duże. Lubimy odkrywać nowe miejsca, a przede wszystkim lubimy robić to razem. A Zakopane zimą jest po prostu piękne.