Zostało nam 38 dni do opuszczenia Anglii. Na początku była ogromna ekscytacja, z każdym zbliżającym się dniem wzrasta we mnie coraz większa obawa. Czemu ? Bo po prostu zaczynamy w pewnym sensie nowe życie. Dzielę się tu z Wami moimi przemyśleniami i obawami. Niestety w moim obecnym środowisku, wśród moich znajomych z pracy i otoczenia tylko garstka dowie się o naszych planach… Jeszcze nie teraz, ale niebawem… Ci co już wiedzą, kibicują nam bardzo, wspierają dobrym słowem i szczerze zazdroszczą, bo Oni jeszcze troszkę będą musieli tu zostać. Ci co już wiedzą, to przeważnie osoby, które też za kilka lat wyjadą… Już mają takie plany… I ja szczerze im także będę kibicowała… Będę , bo wiem że tu życie miodem i mlekiem nie płynie… A przemija bardzo szybko…
W ubiegłym miesiącu powiadomiliśmy agencję, o tym że chcemy rozwiązać z nimi umowę. Od zeszłego tygodnia mieszkanie widnieje w internecie, zainteresowani przychodzą oglądać… I pojawił się pierwszy sentymentalny smutek, że już niebawem zamkniemy drzwi tego domu na zawsze… Domu , w którym mamy tak wiele wspomnień… Domu , w którym na świat przyszła nasza młodsza córeczka… Domu , w którym tak naprawdę moje dzieci rozpoczynały swoje dzieciństwo… Domu, który słyszał niejeden śmiech, krzyk i płacz. I mimo, że to był zawsze dom wynajmowany, nie kupiony, to moje dzieci traktowały go jako Nasz. My zreszta też, mimo że nigdy nasz nie był… A teraz inni go oglądają, ktoś z nich tu zamieszka… No taka sentymentalna jestem… nic na to nie poradzę…
W ubiegłym tygodniu powiadomiłam concil tax i wodę , że 1 lipca będzie ostatnia wpłata, ponieważ od nowego miesiąca nie będziemy widnieć pod tym adresem. A że opłaty te są do przodu, więc poinformowaliśmy ich już teraz.
Gaz i prąd powiadomimy w przyszłym miesiącu, ponieważ jeszcze na początku sierpnia opłacimy końcowy rachunek, a tutaj płacimy za ubiegły miesiąc.
Internet też powiadomimy w tym miesiącu, bo mamy miesięczne wypowiedzenie.
Szkoła… Myśleliśmy , że trochę z tym będzie problemów, ponieważ obie nasze córki, od września miały rozpocząć naukę w nowych szkołach. O miejsce do szkół aplikowaliśmy w październiku, ponieważ plany mogły się zmienić, i nigdy nie wiadomo co los mógł nam przynieść ( na szczęście los się do nas uśmiecha i wszystko przez rok szło po naszej myśli ) . Sandra miała iść do szkoły , gdzie obecnie uczęszcza Julia, a Julia miała iść do Secondary School , czyli takie gimnazjum i szkoła była już gdzie indziej niż ta obecna. Najpierw spytaliśmy dyrektorkę u Sandry w szkole, co mamy zrobić i kogo poinformować. Żadnego pisma nie musieliśmy wypełniać, bo ta szkoła poinformuje następną. A od Julii ze szkoły dostaliśmy krótki formularz do wypełnienia, w którym mamy zaznaczyć, że opuszczamy kraj i mamy podać im adres , wydaje mi się, że polski adres zamieszkania. I to wszystko jeśli chodzi o szkołę.
Czeka nas jeszcze zmiana adresu w bankach, w pracy, w ubezpieczalniach.
Bardzo wielu znajomym chciałabym powiedzieć, podzielić się tą radością, że wracamy. Jednak życie tutaj pokazało mi, że nie warto ufać ludziom. Możesz kogoś znać latami i wydawać Ci się może, że znasz tą osobę bardzo dobrze, a wystarczy jedno źle wypowiedziane słowo, jeden gest , jedna chwila i osoba ta przestaje dla Ciebie istnieć lub Ty dla niej. Przykre to jest, jednak prawdziwe. I tego nauczyło mnie tutaj życie. Że jak umiesz liczyć to licz na siebie. A jak chcesz być szczęśliwy, to nie zwierzaj się obcym. Bo każda koleżanka , każdy kolega, to nigdy nikt bliski. Dziś jest , jutro już go może nie być. Tutaj osoby, które zaczęły być mi bliższe od kilku miesiecy, na obecną chwilę są mi bardziej bliższe mi niż te, które znałam po kilka lat. Ja nie zamykam tu jeszcze swoich drzwi, bo nie wiem co przyniesie nam kolejny rok, choć nastawiam się tylko pozytywnie i póki co nie biorę innej opcji pod uwagę, ale to jest tylko życie…
Szafa rozłożona, 10 kartonów już spakowanych, część rzeczy już wystawiam na aukcje internetowe. W ten weekend odpuszczamy pakowanie, bo jedziemy na wycieczkę, ale w tygodniu mam wolne, więc napewno będę działać 🙂
Także odliczamy… 38 dni do opuszczenia Anglii … 6 tygodni … Jupiiiiiii !!!!!!!!!!!!!!!!!